środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 1

Szłam środkiem chodnika nie zważając na nikogo. Jak na ta godzinę to jest tu dość sporo ludzi, choć nic dziwnego jest piątek, Londyn właśnie się budzi do życia. W głowie mam mętlik i krzyk, a łzy same mi płyną do oczu. Najgorsze uczucie na świecie. Czuję jednocześnie że nie mogę oddychać. Zdejmuję wysokie obcasy i idę na boso. Chce jak najszybciej być w domu, leżeć w swoim łóżku i powoli zapominać. Widok mojego chłopaka całującego się z inną dziewczyną utkwi mi na pewno długo w pamięci. Boże, nigdy bym nie pomyślała, że to tak będzie boleć. Jestem tu dopiero około 3 miesiące a już przyciągnęłam do siebie czterech kretynów. Nie wiem, czy ja mam na czole napisane "Dupek mile widziany" ? Nie ma sil w nogach choć wcale nie biegnę. Nagle czuję czyjąś rękę na ramieniu. Odwracam się nerwowo. No kto inny to może być. Kyle stoi z wielkim uśmiechem na twarzy jakby nic się nie stało.
- Co ty odpierdalasz, wracaj do klubu się bawić!
- Spieprzaj do niej i nie zawracaj mi głowy.
- Coś ty powiedziała?
- Że masz mi zniknąć z oczu. Nie będę udawać, że nic nie widziałam. Nie będę twoja kolejna zabaweczką- kończąc zdanie splunęłam mu w twarz a on uderzył mnie z otwartej dłoni w twarz. Poprzedni ból porównując do tego to były łaskotki. Tracę siły i opadam na ziemie. Słysze nad sobą jego śmiech. Jak ja mogłam się w nim zakochać?
- Wspawaj i idziemy!
- Nigdzie z tobą nie idę- wykrztusiłam resztkami sił. Dalej działy się rzeczy o których nigdy bym nie pomyślała, że mi się przydarzą. Kopie mnie raz w brzuch i krzyczy, nawet nie wiem co. Czuję ból tylko pierwszych dwóch kopnięć, dalej proszę tylko Boga, żeby to już się skończyło.
- Ej zostaw ją! - słyszę nagle za sobą. Dostaję ostatni kop w żebra i Kyle ucieka. Tak! Skończyło się! Boże, to się skończyło! Łzy napływają mi jeszcze bardziej do oczu. Jednocześnie z wielkiego bólu, jak i szczęścia, że ta katorga się zakończyła.
Nagle pojawiają się nade mną dwie sylwetki. Automatycznie kurczę sie i chowam głowę.
- Nie! Nie! My ci nic nie zrobimy- mówi jeden z nich. Lekko otwieram oczy by ich zobaczyć. Jeden z nich ma burze loków a drugi chyba blond włosy. Oczy same opadają mi ze zmęczenia.
- Dziękuję- wyrzucam z siebie resztkami sił i czuję jak moje powieki powoli opadają.
- Nie! nie! nie zasypia! Cholera nie! - krzyczy drugi chłopak.
- Kurwa! jak ona ma na imię!
To ostatnie słowa jakie słyszę i zasypiam.
Sen jest przepiękny. Przy stole siedzę ja, moja siostra Amanda, mama i tata. Stół jest nakryty wręcz perfekcyjnie. Ale wszystko pryska w jednej chwili, wszyscy krzyczą, a w mojej głowie echem odbijają się słowa mojej mamy "Przykro mi kochanie, ale nie jesteś nasza biologiczną córka"

-Boże, Styles! jaki ty jesteś głupi! A jak ktoś was zobaczył?
- A co mieliśmy zrobić, zostawić ją tam? Przecież on by ją tam zakatował na śmierć!
- Czemu ty zawsze coś robisz, nie myśląc o konsekwencjach!
Słysze krzyki kłótni. Na początku myślę ze to znów Kyle się kłóci ze swoim współlokatorem, ale nie! To łózko jest zbyt wygodne, niż to na którym zazwyczaj śpię. To również nie jego głos, nie zna tych głosów. Gdzie ja jestem!
- Zayne, przecież dobrze zrobili. Ten kretyn na serio mógł ją zabić!
Kim jest Styles i Zayne?! Gdzie ja jestem?! Co sie stało?! Kto chciał mnie zabić?!
I nagle przypominam sobie co zdarzyło się poprzedniej nocy. Znów łzy napływają mi do oczu i czuję ogromny ból od kopnięć.
- Nie! Proszę nie! - krzyk wydobywa się ze mnie sam i szybko siadam na łózko, łudząc się, że to tylko zły sen. W pokoju stoi pięciu chłopaków, którzy wpatrują się we mnie bez oddechu. Grobowa cisza i te dziwne spojrzenia trwają długa chwilę.
- Co ja tu robię i kim wy jesteście?- zapytałam bardzo cicho. Wcale nie ze starchu, po prostu bardzo chciało mi się pic.
- Genialnie! Jeszcze pamięć straciła!- powiedział chłopak z ciemna karnacją.
- Pamiętasz chociaż jak masz na imię, gdzie mieszkasz? - zapytał blondyn.
- Jestem Ana i mieszkam przy Stratford. Wszystko pamiętam bardzo dobrze co zdarzyło się zeszłej nocy - na samą myśl skręca mnie w żołądku - Tylko nie mam pojęcia kim wy jesteście.
- Serio nie wiesz kim jesteśmy?- zapytał zdziwiony chłopak z lokami.
- A powinnam? - Zapytałam niepewnym głosem. To jakaś sekta? Albo jeszcze gorzej, jakaś mafia. Na serio nie mam pojęcia kim oni są. Bałam się tylko jednego, że chyba trafiłam z deszczu pod rynnę.
- To chyba nawet lepiej - burknął jeden z chłopaków. W tym samym momencie chłopak z lokami zrobił krok w moim kierunku. Nie znając jego zamiarów, automatycznie schowałam głowę. Na samą myśl co mogliby mi zrobić, mam ciarki na całym ciele. W głowie mam tylko jedną myśl "Dlaczego akurat ja!?"
- Nie! Nie! Nas się nie musisz bać! - powiedział i szybkim krokiem ruszył w moim kierunku siadając na łóżku i położył swoją ciepłą dłoń na moim ramieniu. To może wydawać się dziwne, ale przez jego dotyk, chociaż go nie znałam, poczułam się bezpiecznie. Podniosłam delikatnie wzrok na niego. Na twarzy miał uśmiech, ale w oczach był strach. Tylko czemu? To chyba ja powinnam bać się jego.
- Mogę szklankę wody, strasznie chce mi się pić- powiedziałam półszeptem. Chłopak szybko wstał i przyniósł mi butelkę z wodą.
-Jak się czujesz? - zapytał gdy przestałam pić. Nigdy bym nie przypuszczała, że będzie mi smakowała woda, po prostu nie przepadam za nią. Tym bardziej za gazowaną, ta na szczęście była zwykła mineralna.
- Bolą mnie żebra, ale zawsze mogło być gorzeć. Dziękuję, to ty tam byłeś prawda i ktoś jeszcze.
- Tak, ja i Niall - powiedział i niepewnie pokazał na blondyna który stał w drzwiach. On chyba był najbardziej przestraszony.
- Dziękuję- powiedziałam w stronę blondyna a on uśmiechnął się tylko nieśmiałe. I znów ta niezręczna cisza.
- Jeśli chcesz, możesz wziąć kąpiel, nie krępuj się. Dam ci jakieś moje ubrania na zmianę.
- Nie, nie. Ja już powinnam iść i tak zbyt dużo kłopotów wam przyniosłam- kończąc zdanie chciałam szybko wstać i wtedy poczułam ten okropny ból w żebrach.
- Nie wydaje mi się, żeby to był najlepszy pomysł- powiedział chłopak z ciemna karnacją. Jak zauważyłam zdziwiło to nie tylko mnie.
- Niall ty idź przyszykuj jej kąpiel, Lou ty zrobisz śniadanie z Liamem dla wszystkich. Harry ty przyszykuj jej jakieś rzeczy na zmianę. - wydawał po kolei komendy jak dowódca, a oni robili to co im kazał. Czułam do niego lekki respekt.
- Ale... - zdążyłam tylko tyle powiedzieć, bo zaraz mi przerwano.
- Żadne "ale" Bethany.
Cholera skąd on zna moje imię??!!
- Skąd wiesz, jak mam się nazywam?- zapytałam przerażona.
- Kilka minut temu nam powiedziałaś, pamiętasz?
- Kąpiel już gotowa - powiadomił na Niall, tak chyba miał na imię.
- Choć, zaprowadzę cię- powiedział podając mi rękę. Cały czas się go bałam, nie wiem dlaczego. Może to przez ta jego stanowczość w glosie. Przed łazienką stał Harry z ubraniami.
- Niestety nie posiadam damskiej bielizny, dlatego dałem ci swoją, ale spokojnie, nie noszona- powiedział lekko rozbawionym głosem, co wywołało automatycznie uśmiech na mojej twarzy.
- Dziękuję. - powiedziałam i weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi.
Była ona pokaźnych rozmiarów. Spojrzałam w lustro i zaniemówiłam. Policzek miałam cały czerwony. Na szczęście oka nie miałam podbitego. Łudzę się, że to zaczerwienienie szybko zejdzie. Teraz czeka mnie najtrudniejszy krok. Ściągnęłam sukienkę nie otwierając oczu. Bałam się, bałam się tego co zobaczę! Stałam tak dobre trzy minuty, gdy w końcu nabrałam odwagi by spojrzeć. Widok bolał mnie jeszcze bardziej psychicznie niż fizycznie. Przełknęłam ciężko ślinę i ruszyłam w stronę wielkiej wanny. Woda była idealna. Powoli się w niej zanurzałam. Jaka ulga. Leżałam tak i czułam jak wszystkie złe emocje spływałam ze mnie, a za pomocą gąbki zmywałam z siebie jego bród.
Po kąpieli czułam się jak nowo narodzona. Ubrałam się w rzeczy przygotowane przez Harrego. Bokserki z calvin klein, biały top i szerokie szare dresy. Włosy związałam w wysoki kucyk. Wyglądam teraz sto razy lepiej. Głęboki oddech i szybko wyszłam z łazienki ruszając do pokoju który znajdował się obok. Na łóżku siedział Harry i spoglądał na podłogę. Chciałam delikatnie się wycofać i wtedy zaskrzypiała podłoga. Chłopak od razu spojrzał na mnie.
- Już jesteś.
Nic nie odpowiedziałam. Dość szybkim krokiem zeszliśmy po schodach na dół. W jadalni na stole czekało śniadanie. Dookoła stali chłopcy i czekali na moja reakcję a ja nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Nagle blondyn nie wytrzymał.
- Nie wiem jak wy, ale ja jestem strasznie głodny.
- Żadna nowość - odpowiedział Harry i reszta buchnęła śmiechem.
Nadal się nie odzywałam. Usiadłam przy stole pomiędzy Zaynem i Harrym. Delikatnie wzięła kromkę ciemnego pieczywa, posmarowałam ją masłem a na nią położyłam plasterek świeżego pomidora. Spojrzałam delikatnie w lewo i zauważyłam że Harry mi się uważnie przygląda. Odłożyłam kanapkę i zaczęłam mówić.
- Dlaczego powinnam wiedzieć kim jesteście?
Chłopcy zaczęli an siebie patrzeć i dawać jakieś znaki.
- Słyszałaś o kimś takim jak One Direction? - powiedział nagle Zayne. Kiwnęłam tylko przecząco głową.
- One Direction to boy-band. Najpopularniejszy na całym świecie. Nigdy nie słyszałaś choć jednej ich piosenki? - kontynuował.
- Nie oglądam telewizji, ani nie słucham radia. - zapadła chwilowa cisza - Ale co oni mają wspólnego z wami.
- Ja jestem Harry, to jest Louis, Liam, Niall i Zayn. My jesteśmy One Direction.
- Że co ?
Oniemiałam.








Pierwszy rozdział mamy za sobą.
Mam nadzieję że wam się podobał :)
Piszcie mi swoje sugestie, co do kolejnych rozdziałów w komentarzach.
Czytam każdy komentarz i biorę go pod uwagę.
Kto wie, może ty będziesz moim natchnieniem w kolejnym rozdziale

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jest zajebisty!! Pierwsze koty za płoty;p mam nadzieje że bedzie to super opowiadanie, więc życzę ci weny i pozdrawiam;* <3
~ Viki<3

Anonimowy pisze...

Jeny:) czytając mogłam się przenieść do jakiejś bajki! :) haha super, uwielbiam takie sprawy, czekam na nowy, czekam aż akcja sie rozkręci!

Anonimowy pisze...

Swietny początek :) Jak na razie wszystko jest idealnie :)

Anonimowy pisze...

To jest super :)

Anonimowy pisze...

Podoba mi się :)

Anonimowy pisze...

Idealny rozdział :) zapowiada się ciekawe FF :) Jeszcze nigdy się nie spotkałam z tego typu ff i to jesr cooś. Oryginalność :) nie wiem, co może się pojawić w następnym rozdziale :c I od początku mam dylemat .. Nie wiem z kim Bethany powinna być Hazza czy Zayn? nie wiem wgl. czemu akurat Ci dwaj, ale wiem, że Bethany musi być z jednym z nich :) Życzę weny ; * @iza_ola

Unknown pisze...

Genialnie napisałaś ten rozdział *-* już pierwszy wers mnie zainteresowal i miałam ochotę czytac dalej *-* zycze ci weny i czekam na next :*

Anonimowy pisze...

Świetny! Na pewno będę go czytała. Tylko zastanawia mnie to ze piszesz 'Zayne' a nie 'Zayn' ale i tak zajebiste. <3

Anonimowy pisze...

Kilka błędów, ale nie strasznie rażących. Po prostu Becia, chyba jesteś głodna, bo zjadasz ostatnie literki! A i na początku jedno powtórzenie - staraj się tego nie robić. Poza tym fabuła świetna i zapowiada się całkiem dobry ff. POWODZENIA! <3

monkey ♥ pisze...

Becia, naprawdę masz talent do pisania opowiadań ! Oby tak dalej :) 1 rozdział świetny, dużo szczegółów i podoba mi się jak wszystko opisałaś. Mam nadzieję że szybko pojawią się kolejne rozdziały i już cię subskrybuję ;)

monkey ♥ pisze...

Becia, naprawdę masz talent do pisania opowiadań ! Oby tak dalej :) 1 rozdział świetny, dużo szczegółów i podoba mi się jak wszystko opisałaś. Mam nadzieję że szybko pojawią się kolejne rozdziały i już cię subskrybuję ;)

karolka pisze...

o jeny tak tęskniłam za twoim pisaniem:( Szkoda że już nie ma Acaci ale ten zapowiada sie jeszcze lepiej ! <3

whitechocolatex3 pisze...

Zapowiada się świetnie!
Masz o wiele lepszy styl niż w poprzednim opowiadaniu, czyta się lekko i szybko, ale to chyba jest minusem, bo żałuję, że ten pierwszy rozdział skończył się tak szybko!
Czekam z niecierpliwością na kolejny :)